Zgadzam się z tym i wielokrotnie pisałem w austriackim temacie o krzywdzącym wizerunku, który utrwala Conchita Wurst u bardziej konserwatywnych ludzi. W jaki sposób taki "symbol" ma pomóc w zwalczaniu homofobii np. w Rosji, skoro przeciętny widz, kiedy zobaczy kobietę z brodą od razu przyklei łatkę wszystkim gejom? Czy naprawdę on myśli, że to w jakiś sposób pomaga w zwalczaniu prześladowania i przemocy? Że szykanowani chłopcy i dziewczęta będą czuli dumę oglądając Conchitę Wurst (zgadzam się co do doboru słów w pseudonimie)? Pal licho jego występ, bo nie był tragiczny wokalnie, natomiast do tej pory pamiętam zachowanie podczas przyznawania punktów i te teatralne gesty i płacz przy każdej dwunastce. Co więcej, chyba wszyscy moi znajomi, niezależnie od płci, wieku i orientacji seksualnej ostro komentowali tego typu zachowanie, bo jednak to nie ma nic wspólnego z tolerancją, a po prostu razi estetykę. Uważam, że jest to krzywdzące, wrzucanie do jednego worka osób homoseksualnych czy nawet osób, które są po operacji zmiany płci do takich, które po prostu lubią się przebierać. Wielokrotnie pokreślane jest, że drag queen to jest forma rozrywki, sztuki i czegoś tam jeszcze i mnie się takie coś nie podoba zupełnie, tak samo jak żenują mnie polskie kabarety czy muzyka disco-polo. Nikt za krytykę kabaretów nie powie mi, że jestem nietolerancyjny.
Gdyby to było po prostu występ, bez całej tej otoczki i infantylnego zachowania myślę, że mógłbym się powstrzymać od wyrażania mojego zdania, ale faktycznie było to dość nachalne. Zresztą - piosenka z Holandii, która zajęła II miejsce poradziła sobie ZNACZNIE lepiej na europejskich listach przebojów niż ubiegłoroczny zwycięzca, co też o czymś świadczy.
Jeszcze raz: proszę spojrzeć, jakim prezentem dla prawicowych oszołomów w Polsce był ten występ, który był szeroko komentowany chyba w każdej stacji, w wielu programach publicystyczych. Naprawdę, nawet politycy liberalni i lewicowi wypadali nienaturalnie próbując bronić tego występu, co nakręcało polityków pokroju Beaty "Nie dla homo" Kepmy.
Nie wiem czy taka terapia szokowa to jest dobre rozwiązanie, moim zdaniem nie za bardzo. Szkoda, ze media to nakręcają i nagłaśniają dziwne zachowania takich jednostek jak Wurst, Michał Witkowski czy to coś "Rafalala". Myślę, że zdecydowanie lepszą "reprezentacją" dla osób homo jest Wentworth Miller, Ricky Martin czy Ellen z talk-show w USA.
Orientacja seksualna, podobnie jak kolor oczu czy skóry, powinna być po prostu cechą, która nie powinna powodwać agresji, ale też jakiejś formy dumy i traktowania tego jako hobby. Rozumiem to, ze w świecie, w którym przemoc jednak instnieje osoby z danych grup się łączą ze sobą, to też jest całkiem naturalne. Jednak walka z tym za pomocą Conichity i dorabianie ideologii do brody na scenie moim zdaniem jest znacznie gorszym rozwiązaniem. Zdecydowanie lepiej na psychikę i zrozumienie może zadziałać teledysk jak w przypadku klipu "Take me to church" Hoziera czy nawet dziewczyn z mojego avatara "All the things she said" t.A.T.u., czy nawet wyznanie mega popularnego aktora z "Prison Break", którego nigdy by nie zestawił nigdy z Conchitą, że miał za soba 2 próby samobójcze. To bardziej pokazuje realny problem niż zdjęcia Wurst przy basenie na dachu ze zwiniętym pyrtkiem w stroju kąpielowym. Blee.